WMNS GEL-LYTE III OG CITRIN

Oryginalne kolorystyki Gel Lyte III nigdy nie były częścią moich zainteresowań. Gdy ja jarałam się vintagem przekopując internet w poszukiwaniu starych katalogów żelki były dla mnie neutralne. Mniej więcej w tym samym czasie odkryłam model Gel Lyte Ultra, od którego oczu nie mogłam oderwać. Wydania żelek z lat '90 są dość mocno specyficzne. OG względem retr są szkaradne ze względu na płaskodupie jakie prezentują. Patrząc na nie jako na vintage kojarzą mi się jako stosunkowo rzadki okaz. Nie wiem ile w tym prawdy. Przynajmniej katalogi vintage'owe Asicsa są mało powszechne.

Pamiętam jak dziś, gdy podczas premiery online Gel Lyte III z Saint Alfred "Lakeshore" coś we mnie drgnęło i momentalnie zaczęłam je chcieć. Był to jeden z czerwcowych weekendów w 2013 roku a Lakeshore trafiły właśnie do australijskich sklepów. Oczywiście było już za późno. Teraz myślę, że ten moment zapoczątkował moją zajawkę na Asicsa.

O nowym retrze wiedziałam tylko tyle, że designerzy majstrowali przy kształcie. Widząc cenę 500 zł parsknęłam śmiechem wykreślając tę pozycję z wszelkich planów zakupowych. Chociaż tutaj warto zaznaczyć, że jak na aktualne realia nie jest to wygórowana cena. Nike i Jordan Brand w tej kategorii wiodą prym. Była to pozycja bardziej w deseń "będzie wyprzedaż to pomyślę". Parę miesięcy później pojawiły się sprzyjające okoliczności. Chmielna 20 ruszyła z okołoświąteczną wyprzedażą. Odruchowo kliknęłam w poszukiwaniu czegokolwiek. Retro damskiej kolorystyki OG za 280 zł. BINGO! Bardzo często robię zakupy czysto testowe tzn. kupuję i zwracam, gdy dojdę do wniosku, że to jednak nie to. Tak było i tutaj, przeważyła czysta ciekawość. Bez większych nadziei na sukces. I takie strzały są najlepsze.

Tuż po zakupie wiedziałam o nich wszystko. Internet przez kilka miesięcy od premiery został zalany mnóstwem zdjęć. A że wychowałam się na eBayu i wiem co i jak nie było mi wiele potrzeba, żeby dowiedzieć się co zaraz wpadnie mi w ręce. Trochę ekscytacji to we mnie zasiało. Fajne uczucie.

Oględziny na żywo potwierdziły moje wyobrażenie. To retro to absolutny S-Z-T-O-S (nie przepadam za tym określeniem, ale innego, lepszego nie znajduję)! O wierności odwzorowania względem OG pisały Tenisufki więc do nich was odsyłam. Swoim, dość mocno krytykanckim okiem nie mam się do czego przyczepić. Specjalne pudełko na 30-lecie jest z zewnątrz okej. Magia dzieje się dopiero po otwarciu. Na wewnętrznej stronie wieczka znajduje się notka nawiązująca do tegorocznych obchodów. Buty zawinięto w specjalny papier. Po ich wyjęciu na dnie widnieją rysunki projektowe. Przypuszczam, że OG. No czad! Buty na żywo prezentują się bardzo dobrze. Kształt zyskuje, a i materiały są bardzo przyjemne. Nawet a może szczególnie w porównaniu do posiadanych kolaboracji. Alviny to przy nich straszna lipa patrząc porównując jakość. Bałam się nieco czubka, który w Citrinach jest mocno okrojony ale idzie się przyzwyczaić. Zaliczyłam w nich jedno wyjście i gorąco polecam allegrowicza. Są miękkie i rozmiar mimo damskiej rozmiarówki zagrał tu idealnie. Z pewnością jeszcze nieraz w nich będę w najbliższych dniach śmigać.















Komentarze

Popularne