to kwestia wygody...

Temat wydaje mi się tak oczywisty i prosty, a mimo tego od kilku dni wciąż siedzi mi w głowie i nie chce tej lokalizacji opuścić. Ale od początku, kilka dni temu australijczycy ze Sneaker Freakera opublikowali artykuł, w którym przedstawiono modele uznane za najbardziej niewygodne. Na pierwszym miejscu znalazły się jedynki (AJ1). Byłam solidnie zaskoczona widząc taki werdykt. Nigdy bym nie powiedziała, że to najmniej wygodny model a nawet średnio wygodny. Starsze retra typu AJ1 Mid Khaki, Pewtery czy CO.JP to czysta poezja z miękką wkładką i sporo materiałem na cholewce. Z resztą, nawet Bredy '94 mimo za małego rozmiaru (US 7, gdy noszę US 7.5), które były mi małe były wygodne. Skąd więc pomysł, że but z zaraz będzie 40-letnią historią ma być niewygodny? Otóż, to opinia adekwatna do czasu, w którym się znajdujemy. Aktualnie znajdujemy się w najgorszym momencie i najsłabszym punkcie w historii pierwszego modelu serii Air Jordan. Buty wychodzą w różnym kształcie, co prawda działo się w latach wcześniejszych, ale nigdy niska jakość nie była czymś co trwało dłużej niż chwilę. Kształt jak został poprawiony w ostatnich latach do pierwszego retra tak patrząc na ostatnie Lucky Greeny nie widzę już go i bliżej im do midów pod kątem wysokości cholewki niż do wersji high. Bryłę też mają jakąś dziwną, co jest dla mnie po prostu przykre. 

Są i modele przeżywające drugą młodość, jak na przykład Huarache, o których istnieniu na kilka lat zdążyłam zapomnieć. Retra oryginalnych kolorystyk czy nawet zrobienie skórzanej wersji klasyka typu all black z użyciem całkiem niegłupiego pod kątem jakości materiału to był bardzo dobry ruch. Dość zaskakujący, przyznaję. Nie jest to hit sprzedażowy, i w sumie dobrze. Ceny zazwyczaj są mocno atrakcyjne. Dla miłośnika wygodnych butów i, umówmy się, niebywale sentymentalnej jednostki jak ja, nie mogło wyjść lepiej. Jeśli miałabym wskazać but idealny biorąc pod uwagę połączenie historii modelu, jakości i ceny to byłyby Hua. Mam ze cztery kolorystyki i śmiganie w nich sprawia mi ogromną radość. A na Escape'y 2.0 (czy tam inne Bisony) nie mogę się napatrzeć i się nimi nacieszyć (długo polowałam na swój rozmiar z teraz wlatują na Zalando Lounge za 200 parę złociszy😭). No i są to buty do których nie potrzeba sznurówek😉

Poszukując wygody a bardziej różnorodności trafiłam na kilka nowych sylwetek, które początkowo mnie nie zachęcały i które skreśliłam lub w drugą stronę były kombosem idealnym typu "tanio i dobrze". Tutaj mam na myśli moje ukochane LunarConverge. Model z gatunku brzydkie kaczątko, który momentalnie mnie ujął. W szczególności ceną. Na wyprzedaży to było coś około 100 zł. Teraz nie wyobrażam sobie ich nie mieć. To moje główne obuwie na rower i są bezproblemowe w utrzymaniu. Wrzucam je do pralki i tylko podeszwa zdradza, że nie są nowe. But marzenie!

W moim zestawieniu butów zajebiście wygodnych nie może zabraknąć Air Zoom Type. But tak brzydki jak wygodny. Za bardzo futurystyczny i kompletnie nie z mojej bajki lecz z przykrością muszę przyznać, że to odkrycie rozwaliło mi głowę. Nie wiem jak Nike to robi stawiając na absurdalne połączenie typu pianka i poduchy ale to działa.

React Element 55. Model, który kupiłam bo wylądował na wyprzedaży a którego użytkowanie przyniosło mi wiele radości. Głównie ze względu na zaskakujący komfort. Pianka React, nie wiem z czego jest zrobiona, ale tak dobrze się w niej chodzi, że niech ich jasny szlag trafi w tym Oregonie! Przyznaję, trafić lepiej nie mogłam bo i przyfarciło mi się z rozmiarem i z samym wydaniem (ten model ma tendencję do fitowania jak chce w zależności od materiału cholewki). Ale jak ja się z nich cieszę! But z gatunku nie do zabicia, jak brudny ląduje w pralce i jest na w pół nówką.

Solidnym też graczem w kwestii wygody są asicsy GT-II. To wciąż nisza wśród modeli japońskiego producenta zupełnie nie rozumiem dlaczego. Pianka w podeszwie jest miękka, o wiele przyjemniejsza niż w Gel-Lyte III. Sylwetka nie powala ale komfort... to model, który trzeba spróbować. Nie wiem jak jest teraz ale moje dwie pary to jest czysty cud miód! Do śmigania na co dzień w sam raz.

Mimochodem wyszło z tego zestawienie najbardziej wygodnych modeli, które mam. Nie powiem, jest to dobre podsumowanie moich przemyśleń. Chciałam zwrócić waszą uwagę na niszę, w której funkcjonuję a z której istnienia nie zdawałam sobie kompletnie sprawy. Dla mnie buty, które nie są wygodne nie mają sensu. Dlatego zajawka na kolekcjonowanie vintage'owych par szybko mi przeszła. Mimo, że to w dalszym coś do czego mam ogromną słabość i do czego wzdycham.




Komentarze

Popularne