PS5 nie taka fajna

Przychodzą momenty, w których zastanawiam się czy blogowanie ma jeszcze sens, czy jest to moja rzecz. I o ile samo blogowanie w czasach Youtube'a i uwielbienia dla treści video sensu nie ma tak zawsze treści pisane są mi bliższe. Od razu widzę pełną treść, bez konieczności przewijania by wstrzelić się w odpowiedni moment. I nawet jeśli kompletnie nikt tu nie będzie zaglądał to dla mnie to będzie okej, bo przynajmniej a może przede wszystkim robię to dla siebie by podzielić się tym co mi w głowie siedzi. I dziś właśnie tak będzie lecz na temat, którego tu nie poruszałam i sama notka może zalatywać reklamą, którą pod żadnym pozorem nie jest a wręcz na odwrót.

Jestem gadżeciarzem, lubię technologię lecz interesuje się nią w sposób mocno wybiórczy. Co to oznacza? A na przykład to, że przez naprawdę bardzo długi czas nie wiedziałam czym jest Ipad, Ipod i inne rzeczy z logiem Apple'a, na które moda kompletnie obrzydziła mi poświęcenie im chociaż sekundy uwagi. I myślę, że to jest absolutnie świetnie dobrodziejstwo czasów, w których żyjemy, gdzie informacje o rzeczach, które nas nie interesują są nad wpychane poprzez reklamy i to od nas zależy czy zagłębimy się w dany temat czy nie. 

Jestem początkującym graczem. Za dzieciaka uwielbiałam oglądać jak ktoś gra, sama jednak nigdy nie ukończyłam żadnej gry. Zwyczajnie się nie wkręciłam. Przed długi czas Playstation 4 Slim, które wpadło w moje ręce, służyło mi do rekreacyjnego grania w "Spider-mana". Myśl o posiadaniu konsoli była bardziej ekscytująca niż moment, w którym już ją miałam. Same nowożytne gry też okazały się nie być dla mnie przez co odpalałam ją rzadko. Jakiś czas później pojawiły się informacje o Playstation 5, które śledziłam z mocną ekscytacją. Recenzje nakręcały hype zachwalając wysoką jakość, co mnie intrygowało. Mimo, że sama konsola mi się nie podobała bo wygląd routera jest daleki od minimalistycznego designu slimki, który mocno mi siedział i w którym się zwyczajnie zabujałam. Długotrwałe problemy z dostępnością konsoli i irracjonalne ceny ostrudziły mój zapał. Aż nagle trafiłam na "Horizon Forbidden West", który kompletnie zmienił moje podejście do grania. Gdy zdążyłam się w nim kompletnie zatracić zapowiedziano DLC z ograniczoną dostępnością do PS5. Gdzieś pomiędzy pojawiło się "Dziedzictwo Hogwartu", które mam na oku i myśl o wymianie konsoli zaczęła nabierać sensu. 

Oczekiwanie na piątkę było dla mnie tak escytujące jak na prezent na gwiazdkę mając lat 9. Unboxing sprawił mi sporą przyjemność. Sama konsola w porównaniu do filigranowej slimki to moloch i w dodatku dość ciężki, co mimo tego, że wiedziałam o tym przed zakupem i tak mnie zaskoczyło. Moją największą ciekawość budziły jednak pady, na których w sumie najbardziej się zawiodłam. Leciutkiego, idealnie leżącego w dłoni Dualshocka wymieniłam na cięższego Dualsense'a. I tu nagle mnie wryło. Ale jak to? To serio jest ten sam pad, o którym czytałam i słyszałam, że jest taki super bo taki ergonomiczny?! Pewnie to kwestia różnicy w wielkości dłoni damskiej i męskiej ale jednak no kurde, mina mi zżedła. Kolejny wkurw zaliczyłam przyglądając się jak jest zrobiony. Powierzchnia jest matowa i widać na nim KAŻDE przejechanie paznokciem a do tipsiary mi daleko. Czarny to nie dualshockowy czarny a antracytowy i okej, to akurat da się sprawdzić przed zakupem lecz o tym, że od patrzenia robią się rysy internet milczy.

Kolejny krok to przenoszenie danych i to była droga przez mękę. Wszędzie opisywane po macoszemu. I tu, będąc na początku drogi, pomyślałam, że nie może być tak źle i że support Playstation mi pomoże. Jak bardzo się myliłam... Obsługa klienta okazała się być poniżej krytyki. Serio, nie sądziłam, że jest to w ogóle możliwe. Ale najpierw zacznę od tego co było powodem moich rozterek.
- Miałam gry w wersji na PS4 z teoretycznie darmową* aktualizacją do wersji na PS5. Założyłam, że wszystkie gry, które mam zaktualizuje za darmo ale tu rzeczywistość pokazała mi fucka. *Bo jednak ta "darmowość" jest losowa i dowiadujesz się o tym czy tak faktycznie jest dopiero na chwilę przed chęcią aktualizacji. Przykład, aktualizacja "Horizona II" jest darmowa, natomiast "Spider-man" do wersji Remastered to koszt 40 zł. W sklepie Playstation nie ma na ten temat ANI SŁOWA. Wszędzie jest ta sama regułka, że aktualizacja jest za darmo.
- Instalując grę z płyty na PS4 masz 2 wersje gry, na PS4 i PS5 z którymi nie wiadomo co zrobić, bo nigdzie nie ma na ten temat informacji. W kontekście mikroskopijnego dysku to jest nieśmieszny żart (667 GB do wykorzystania). Wersja czwórkowa służy do zaciągnięcia save'a, po transferze można ją usunąć.
- Jak przenieść save'a? Bez konieczności kupienia abonamentu PS Plus nie jest to możliwe. Playstation ma wyłączność na chmurę i tylko tą drogą da się je przenieść. Kolejne łojenie klienta po kieszeni.
Support nie pomógł mi w rozwiązaniu żadnej z powyższych zagadek. Otrzymane od nich wiadomości to typowe "kopiuj i wklej" z prośbą o identyfikację, bez odniesienia się do problemu i to jest szokujące. Chciałabym to wiedzieć przed zakupem a nie po.

Sama konsola to jednak zabawka dedykowana osobom bardziej wkręconym w gry niż ja. Piątka jest głośniejsza od slimki i to zdecydowanie. Gorszy interfejs gdzie zrezygnowano z funkcji przeskakiwania po menu za pomocą przycisków L1 i R1 i podzielono zakładki na gry i multimedia. Pad na domyślnych ustawieniach działa przeraźliwie krótko i po raz pierwszy jest niezależnym sprzętem od konsoli pod kątem aktualizacji. Gra w "Astro's Playroom" sprawia sporo frajdy i wywołuje efekt WOW do momentu, gdy zdasz sobie sprawę, że to JEDYNA gra w pełni wykorzystująca funkcje nowego pada. Co w przypadku trzech lat jakie zaraz pykną piątce jest straszną wtopą. Czasy ładowania gier faktycznie są symboliczne a grafika zajebista lecz mam za mały tv, żeby piać tu z zachwytu, choć różnica jest zauważalna, szczególnie w "Horizonie". 

I w tym miejscu doceniam, że mam się gdzie tym podzielić. Ilość negatywnych emocji wychodziła mi uszami. I też tak z czysto ludzkiej perspektywy naprawdę chciałabym móc przeczytać o podobnych doświadczeniach i przede wszystkim innej perspektywie. I tak sobie myślę, że ten zakup i całe to doświadczenie jest mimo wszystko cenne i niezbędne. To jest najlepsza weryfikacja własnych wyobrażeń. PS5 wpadło mi dlatego, że dałam się ponieść hype'owi i przede wszystkim opierając się na recenzjach starych wyjadaczy, gdy moja perspektywa jest zupełnie inna. Zarówno do Playstation jak i Sony nabrałam sporego dystansu. W życiu nie spodziewałabym się tak dramatycznego braku gotowości do pomocy i zwykłej empatii w stosunku do klienta. Strasznie to otwiera oczy i uczy, żeby kurde nie stać się takim człowiekiem i przede wszystkim słuchać własnych potrzeb. A gry z retailem powyżej 300 zł mogą sobie w buty schować!



Komentarze

Popularne